ZAREZERWUJ

Zobacz także:

01 czerwca 2013

W pałacu Chichy znaleziono stare hrabiowskie listy

Chichy to nazwa jednej z lubuskich wsi, wchodzącej w skład niewielkiej gminy Małomice. Kiedyś biegła tędy granica pomiędzy księstwami żagańskim a głogowskim. W połowie października br. całą wieś w mgnieniu oka obiegła informacja, że w miejscowym pałacu hrabiowskim znaleziono skarb. Ekipa remontowa robiła porządki na poddaszu. Jeden z pracowników spostrzegł jakieś papiery wciśnięte pomiędzy drewniane belki a ścianę. Powiadomił panią Lenę Brudzińską – właścicielkę pałacu, a ta najbliższe muzeum – Muzeum Ziemi Szprotawskiej. Jak się okazało, znaleziono plik listów z 1. połowy XX wieku.

 

Ostatnim niemieckim właścicielem pałacu była rodzina von Diebitsch. Stąd pani Lena wraz z muzealnikami niezwłocznie skontaktowała się z reprezentantem rodu – sędziwym hrabią Casparem von Diebitsch, mieszkającym od kilkudziesięciu lat w Australii. Pana Caspara zaskoczyło to odkrycie. Po wojnie dwukrotnie odwiedzał rodzinny pałac w Chichach i wiedział, że nic nie zachowało się z jego dawnego wyposażenia. Aż tu nagle te listy. Wzruszony hrabia niemal natychmiast odpowiedział na wezwanie, ponieważ wśród zapisków rozpoznał pismo własnej matki i innych krewnych. Najstarsza korespondencja pochodzi z września 1926 roku. To prawie 90 lat temu. Są tu listy ciotki Urszuli, siostry ojca, a także babci ze strony mamy. A nawet od Christiana, przyszłego męża ciotki Urszuli. Najmłodszy list pochodzi z czasów II wojny światowej – z września 1942 roku.

 

Zadowolenia nie kryje pani Lena. Rok temu znalazła w pałacowym stawie marmurowe popiersie księżnej Wilhelminy żagańskiej, które stanowi jedyną pamiątkę po dawnym wystroju pałacu. A była tu do 1945 roku kolekcja zabytkowej broni, starożytne urny wykopane w okolicy, okazałe trofea myśliwskie, zastawa porcelanowa będąca królewskim podarunkiem, wartościowe meble, malowidła i inne dzieła sztuki. Co będzie dalej z listami? Zdaniem właścicielki pałacu powinna o tym zdecydować rodzina von Diebitsch, bo to jej osobista własność. Bynajmniej hrabia jak na razie nie chce zabrać listów. Jeśli tu zostaną, to spoczną na wystawie w pałacowym holu. W każdym bądź razie pracownicy muzeum w Szprotawie wykonali dokumentację fotograficzną całości znaleziska, składającego się z 21 stron. Papier jest miejscami mocno uszkodzony, za listy wzięły się już grzyby i pleśnie. By przetrwały następne dziesięciolecia, muszą przejść stosowną konserwację.

Chichy 37E, 67-320 Małomice

Zapisz się do newslettera

Twój e-mail:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

Strona www stworzona w kreatorze WebWave